Czytelnicy: Filtry obiektywu: używać czy nie używać? Twoje 2 centy, jeśli chcesz!

Anonim

Filtry obiektywu: informacje ogólne

Dla tych z Was, którzy są nowicjuszami w dzikim, dzikim świecie fotografii, istnieje wiele różnych rodzajów filtrów obiektywu, dlatego są one używane z różnych powodów. Dwa najczęściej używane filtry to 1) filtry polaryzacyjne, które służą do redukcji odblasków i poprawy ogólnego nasycenia obrazu oraz 2) filtry UV, które zasadniczo zapewniają dodatkową ochronę (przed zadrapaniami, pęknięciami itp.) Na przedniej części soczewki. Te filtry kosztują od kilku dolarów (za kawałek shizizzle) aż do zakresu 900 dolarów (słyszałem plotki, że ta odmiana jest pokryta złotem… chociaż nigdy nie widziałem takiego na własne oczy, więc Nie mogę definitywnie powiedzieć).

My Thoughts: inni fotografowie się nie zgadzają

Wcześniej tego popołudnia fotografowałem zdjęcia macierzyńskie innego fotografa (i odpowiadając na twoje pytanie, tak zawsze szarpanie się, fotografowanie rówieśnika - i nigdy, przenigdy nie wydaje się być mniej takim). Poprosiłem ją o przyniesienie jej obiektywu 35 mm (Canon L Series 1.4), abym mógł bawić się niektórymi podczas sesji (fotografuję głównie obiektywami 24 mm 1.4 i 50 mm 1.2, tylko FYI). Kiedy zdjąłem dekielek obiektywu, zauważyłem przykręcony do przedniej części obiektywu filtr UV. Bez namysłu zapytałem, czy mogę to zdjąć. Wydawała się naprawdę zaskoczona prośbą i szczerze mówiąc, byłem równie zaskoczony jej poziomem zaskoczenia!

„Chroni soczewkę”, powiedziała.

„Tak, ale wydałeś $1,200 na tym szkle klasy pro, i ukrywasz to z kawałkiem śmieci, który kosztuje poniżej 75 USD. To ma dla mnie sens (mniej niż) zero ”.

Dostała to. Ale wspomniała również, że sam fakt, że wydała 1200 dolarów na obiektyw, sprawił, że poczuła, iż wymaga on ochrony filtrem.

To myślenie sprawia, że ​​drapię się w głowę.

Moja logika: jeśli inwestujesz tyle pieniędzy w jakość obrazu, co jest moim zdaniem JEDYNYM powodem, dla którego mógłbyś wydać tak dużo na obiektyw klasy profesjonalnej, dlaczego w imieniu Zeusa i Achillesa (odpowiednio) odwrócilibyście się i pomniejszają ten obraz jakość strzelając przez bzdury za 75 dolarów (wybacz mój francuski). Moim zdaniem nie różni się to niczym od odkładania wszystkich swoich pięknych groszy na wizytę we Florencji, a następnie spędzenia całej wizyty w pokoju hotelowym na wypadek, gdybyś upadł i złamał nogę. Jasne, nadal jesteś we Florencji, ale równie dobrze możesz być w Salt Lake City… z większą ilością makaronu dostępną w ramach obsługi pokoju. Jeśli mam zamiar załadować węglowodany, będzie to w winnicy. W Toskanii. Dziękuję Ci bardzo. Nie ma to dla mnie sensu.

To prawda mógłby przydarzyło się tobie. To bardzo realne ryzyko, które podejmuję „bez filtra”. Gdyby to faktycznie miało ci się przytrafić, byłbyś na haju aż do dnia, w którym umarłeś za ignorowanie mojej logiki i trzymanie się tego cholernego filtra (do głośnego płaczu), a gdyby tak się stało, tobie i ty miał posłuchałem mojej rady i zrezygnowałem z filtra, obawiam się, że będziesz używać mojego nazwiska aż do kostnicy obiektywu.

Pytanie brzmi, jak DUŻA jest różnica w jakości, gdy fotografujesz z filtrem w porównaniu z bez? Czy Twoim zdaniem warto ryzykować rezygnację z filtra i po prostu ryzykować?

Twoje dwa centy w komentarzach poniżej, jeśli chcesz. Ciekawe umysły chcą wiedzieć! Przede wszystkim mój!

Miłego strzelania!