Dlaczego mamy taki stosunek miłości do nienawiści w przypadku aparatów bezlusterkowych

Spisie treści:

Anonim

To dziwne, jak niektóre pomysły wydają się kaskadować, gdy w naszych umysłach zaczyna się kłębić.

Niedawno pisałem o dziwnej fascynacji, jaką mamy nieustannym ściganiem najnowszych aparatów i sprzętu, gdzie badałem niesamowity rozwój pełnoklatkowych bezlusterkowców. A dzięki nowo ogłoszonym pełnoklatkowym bezlusterkowcom oferowanym przez firmy Nikon (Z6 i Z7) i Canon (EOS R), zabrzmiał dzwonek do totalnej bezlusterkowej wojny.

Co sprawiło, że pomyślałem. Dlaczego tak fascynuje nas technologia bezlusterkowców?

Nasz związek z miłością i nienawiścią do bezlusterkowców jest dla mnie szczególnie interesujący. Jestem członkiem klubu fotografów pełnoklatkowych Sony zajmujących się bezlusterkowcami i od kilku lat używam A7R MK1 jako głównego korpusu aparatu.

Spójrzmy, co daje nam technologia bezlusterkowców i dlaczego wiatry głównego nurtu fotografii osobistej i profesjonalnej idą w stronę przyszłości, w której przeważnie bezlusterkowce.

Uwaga: nie próbuję promować jednego systemu kamer zamiast innego. Chociaż większość pracy wykonuję aparatem bezlusterkowym, nadal korzystam z korpusów lustrzanek (kliszowych i cyfrowych) oraz wielkoformatowych aparatów na kliszę.

Urok technologii bezlusterkowej aparatu

Koncepcja bezlusterkowców nie jest niczym nowym. Cyfrowe aparaty bezlusterkowe z wymiennymi obiektywami są dostępne na rynku od 2004 r. W tym samym roku firma Epson wypuściła wciąż fajny (tak, naprawdę) R-D1, w którym zastosowano dalmierz wraz z cyfrową matrycą APS-C. Ten aparat był pomostem między znanym dalmierzem 35 mm a rewolucją cyfrową, która miała wkrótce nadejść.

Ale cofnijmy się tylko na sekundę. Co sprawia, że ​​bezlusterkowiec jest tak atrakcyjny dla zwykłego strzelca? W większości jest to brak lustrzanego wizjera optycznego (stąd nazwa).

Rozmiar

Tradycyjne lustrzanki jednoobiektywowe (zarówno filmowe, jak i cyfrowe) wykorzystują lustro i system pryzmatu pentagonalnego, aby pokazać, co widać przez obiektyw. Ale chociaż ten system jest genialny, sprawia, że ​​aparat jest dość nieporęczny.

Cyfrowe aparaty bezlusterkowe eliminują ten system, polegając na samym czujniku cyfrowym, który pokazuje, co dzieje się przed aparatem za pomocą wizjera elektronicznego (EVF), ekranu LCD lub ich kombinacji. (Potraktuj to jako stały „podgląd na żywo”.) Oznacza to, że cyfrowe aparaty bezlusterkowe mogą być z natury mniejsze niż większość korpusów lustrzanek cyfrowych.

Sony A7R MK1 (po lewej) i Canon 7D MK1 (tylko korpusy).

A kiedy coś staje się mniejsze, zwykle staje się wygodniejsze i bardziej praktyczne.

Rozwiązanie na dni

Porozmawiajmy pokrótce o wydarzeniu, które zmieniło zasady gry w 2013 roku, kiedy Sony wypuściło ILCE7 i ILCE7R (powszechnie znane jako odpowiednio Sony A7 i Sony A7R). Te dwa aparaty wzięły to, co większość fotografów hobbystów i profesjonalnych fotografów uważało za możliwe, z kompaktowego aparatu cyfrowego i wyrzuciły to przez przysłowiowe okno.

A7 i A7R były pierwszymi pełnoklatkowymi bezlusterkowymi aparatami, z których każdy zawierał profesjonalną lustrzankę cyfrową w niewielkim korpusie aparatu. Można je nawet dopasować do dowolnych obiektywów, których fotograf używał w tym czasie (z odpowiednimi adapterami do obiektywów). A7 miał 24,3-megapikselowy czujnik, podczas gdy A7R przyniósł nam czujnik o rozdzielczości 36,4 megapiksela.

Oznaczało to ultra-wysoką rozdzielczość, ulepszoną wydajność przy słabym oświetleniu i pełnoklatkowy krem ​​bokeh można uzyskać za pomocą bezlusterkowca przy zachowaniu wagi i rozmiaru fizycznego do minimum. Fakt, że cena była porównywalna z innymi pełnoklatkowymi lustrzankami cyfrowymi w tamtym czasie, doprowadził do masowego exodusu, gdy dżokeje od aparatów (w tym ja) przekazali swoje lustrzanki cyfrowe do tych nowych, bardziej poręcznych aparatów bezlusterkowych, które mogły pasować do ich obecnych ustawień.

Dobry, zły i bezlusterkowy

Ale to nie tylko motyle i tęcze w świecie bezlusterkowców. Niektóre z zalet cyfrowych bezlusterkowców to także ich pięta achillesowa.

Żywotność baterii

Wszechobecny podgląd na żywo ma tendencję do szybszego wyczerpywania baterii niż ich kuzyni lustrzanek cyfrowych, a także ogranicza ich szybkości w trybie zdjęć seryjnych. Chociaż problem został nieco złagodzony, żywotność baterii pełnoklatkowych aparatów bezlusterkowych nadal nie nadąża za większością obecnych modeli lustrzanek cyfrowych, mimo że ich liczba zdjęć seryjnych już tak. To pozostawia pewne wrażenie, jeśli chodzi o przebieg akumulatora.

Zmniejszająca się luka wielkości

Jak powiedziałem wcześniej, stosunek fotograficznego ciosu do rozmiaru fizycznego był jedną rzeczą, która przyciągnęła mnie do królestwa pełnoklatkowego bezlusterkowca. Ale wiąże się z kilkoma zastrzeżeniami.

Na przykład, jeśli musisz używać obiektywów innych niż natywne z konwerterami, systemy bezlusterkowe nie przyniosą większych korzyści w porównaniu z ich odpowiednikami w lustrzankach cyfrowych.

Canon 5D MK3 z obiektywem Canon 50mm F / 1.8 (po lewej) i Sony A7R z obiektywem EF 24mm f / 1.4 Sigma podłączonym za pomocą adaptera MC-11.

Chociaż staje się to mniejszym problemem - coraz więcej zewnętrznych producentów obiektywów wchodzi na pokład i produkuje obiektywy z mocowaniem natywnym do większości aparatów bezlusterkowych - wciąż warto o tym wspomnieć.

Niezaprzeczalna zmiana mentalności

„Duzi faceci” (czyli więksi producenci aparatów) od lat pławią się swoją ekskluzywnością. Chociaż wyprodukowali doskonałe (a czasem kultowe) aparaty i obiektywy, ich innowacji brakowało w ciągu ostatnich kilku lat.

Ci wieloletni giganci branży fotograficznej zaczynają zdawać sobie sprawę, że nie są jedyną grą w mieście. Konsumenci zrozumieli też, że aparaty bezlusterkowe, zwłaszcza pełnoklatkowe bezlusterkowce, mogą dorównać (jeśli nie przewyższać) produktom, w przypadku których od tak dawna spoczywali na laurach. Nikon Z6 i Z7, Canon EOS R, a nawet Panasonic SR1, wszystko wskazuje na to, że Bob Dylan miał rację.

Czasy naprawdę się zmieniają.