Czy kiedykolwiek czułeś, że Twoim obrazom brakuje pewnego je-ne-sais-quoi? Pamiętam, kiedy byłem dumnym młodym strzelcem, pokazałem swoje zdjęcia mojemu nauczycielowi fotografii 101, gotowi, by ukoronował mnie kolejnym najlepszym fotografem, jakiego kiedykolwiek widział (Hej, byłem młody). Spojrzał na nich i grzecznie powiedział: „Nadchodzą”.
Co. Plik. Heck stary !? Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Próbowałem na nim kilku sztuczek umysłowych Jedi; próbując wyciągnąć z niego jakąś pozytywną nutę. Po jakimś czasie stało się jasne, że nie chce mnie urazić, po raz ostatni próbowałem go naciskać, a on dał mi tę samą odpowiedź… że zbliżają się moje zdjęcia. Po podziękowaniu poszedłem własną drogą, wciąż oszukując siebie, że moje rzeczy są niesamowite.
Prawda jest taka, że miał rację, czułem, że czegoś brakuje na moich zdjęciach, nie mogłem tego wskazać, ale wiedziałem o tym. Widziałem to na innych zdjęciach, ale nie na moich. Znałem swoją fotografię techniczną, znałem subtelności kompozycji, w końcu byłem grafikiem, ale było coś, co umykało mi w fotografii i nie mogłem się domyślić, co… dopóki nie wydarzyło się coś strasznego.
RRrrrring! Kilka lat temu zadzwoniła do mnie ciocia, poprosiła mnie, abym zadzwonił do brata. Najwyraźniej moja mama miała problemy zdrowotne. Byłem spoko, moja mama przeżyła raka i czasami zawodziła tu i tam, mając napady padaczkowe, ale nigdy nic poważnego. Szybko zadzwoniłem do mojego brata.
Yo man! Słyszałeś, że coś jest nie tak z mamą, co słychać? Zapytałem, gotowy na wiadomość, że miała epizod napadu czy coś w tym stylu.
Szybko wyrzucił z wściekłości trzy słowa. Słyszałem trzy słowa, których zawsze się bałem. Ona. Jest. Nie żyje… . Od lat bałem się tych słów, odkąd wiedziałem, że ma raka, gdy miałem 10 lat.
Pamiętam, jak setki razy chodziłem do jej pokoju, upewniając się, że jej brzuch unosi się w górę iw dół, co oznacza, że oddycha, wciąż żyje. Gotowość psychiczna nie oznaczała w tej chwili walka. Przeżyła raka, ale dotknęło ją trzęsienie ziemi na Haiti.
Typowy obraz sprzed śmierci mojej mamy
Tak, bracie, żeby podzielić się wiadomościami, prawda, prawda? Ale ja odchodzę. Więc dlaczego ci to mówię? Cóż, po tym, jak burza nieco się uspokoiła, w końcu dotarło do mnie: nigdy jej nie fotografowałem.
Zanim moja mama wróciła na Haiti, była w USA, ale zamiast spędzać czas na robieniu jej zdjęć, zdecydowałem się zrobić zdjęcia budynków i kwiatów. Wtedy zrozumiałem coś trochę za późno: moje zdjęcia nic dla mnie nie znaczyły. Kręciłem, bo widziałem, jak inni strzelają (dzięki internetowi!), A nie dlatego, że dbałem o to, co robię. Ta „rzecz”, której brakowało? To było proste: połączenie. Połączenie z moją pracą. Mogłem zrobić zdjęcie mojej matki, które pokazało, jak bardzo ją kocham, jak bardzo mi zależy. Zdjęcie, które tylko ja mogłem zrobić, ale robiłem to, na czym mi nie zależało.
Proszę, nie zrozumcie źle, nie odkładam robienia zdjęć kwiatów i budynków, mówię tylko o emocjonalnym związku z tym, co robicie. Jeśli znajdziesz się w zdjęciach kwiatów i tak dalej, zrób to! Wielu fotografów to zrobiło, zwłaszcza w późniejszym okresie życia. Musisz znaleźć połączenie ze swoją pracą. Jeśli myślisz, że wielu fotografów krajobrazu nie radzi sobie z pracą Ansela Adama, to tak naprawdę nie dlatego, że miał jakiś specjalny sprzęt, ale dlatego, że miał silne, graniczne powiązania religijne z Parkiem Narodowym Yosemite, ożył, kiedy tam był. Większość współczesnych fotografów krajobrazu interesuje się tylko fizycznym krajobrazem, Ansel był zainteresowany zrobieniem zdjęć, które odtworzyłyby poczucie podziwu i majestatu, które czuł.
To nie technika, sprzęt, ostrość sprawią, że będziesz lepszym fotografem. To połączenie z Twoją pracą. To jest magia, której nikt nie może odtworzyć. Więc czego tak naprawdę brakuje w Twojej fotografii? Ty. Nic dodać nic ująć. Jak dotąd nie możemy po prostu podłączyć naszych mózgów do innych, aby przenieść uczucia i emocje, które odczuwamy w środku, ale z trudem możemy wyrazić je słowami. Najbliższą rzeczą, którą musimy przekazać bezpośrednio, jest fotografia (lub ogólnie sztuka), więc po co spędzać czas na fotografowaniu rzeczy, na których nam nie zależy?
Nie możesz udawać połączenia, kręcenie czegoś, co nic dla ciebie nie znaczy, pokaże się w pracy. To, co czujemy patrząc na fotografię, jest proporcjonalne do tego, co czuł fotograf robiąc to… główna idea jest taka, że połączenie wykracza poza fotografię.
Kiedy ktoś patrzy na twoje zdjęcia, czy widzi coś charakterystycznego dla ciebie, czy widzi innego fotografa? Uzyskanie polubień może być łatwe, robiąc to, czego oczekuje się od fotografa, ale o wiele bardziej satysfakcjonujące jest bycie sobą i kontakt z pracą fotografa. Zaufaj mi, byłem tam, zrobiłem to!
Bądź sobą, skup się i strzelaj.