Gościnny artykuł autorstwa Steve McConnell
Pięć błędów biznesowych w fotografii, które drogo mnie kosztują i jak ich uniknąć
Zastanawiałem się nad pomysłem napisania artykułu, w którym podzielę się pomysłami na rozpoczęcie odnoszącego sukcesy biznesu fotograficznego. Za każdym razem, gdy myślę o napisaniu tego, zdaję sobie sprawę, że nie wiedziałbym, co napisać. Po prostu nie sądzę, aby podróż do przedsiębiorczości aspirującego fotografa mogła sprowadzać się do zestawu wskazówek krok po kroku, które można z łatwością umieścić we wpisie na blogu dotyczącym błędów biznesowych w fotografii.
Jest po prostu zbyt wiele zmiennych (niuanse biznesowe, możliwe zmiany kierunku, problemy osobiste, problemy rynkowe, wizje artystyczne, wpływy branżowe, rozwój techniczny), które można połączyć na nieskończoną liczbę sposobów w strategię biznesową, która może doprowadzić do osiągnąć swoje cele.
Uważam jednak, że istnieje dość uniwersalny zestaw wybojów, które mogą zniweczyć Twoje ambicje jako kreatywnego przedsiębiorcy, chyba że starannie pokierujesz wokół nich statkiem biznesowym. Aby uwydatnić te dziury, zdecydowałem się napisać ten artykuł. Mam nadzieję, że pozwoli ci to połączyć swoje marzenie na swój własny, niepowtarzalny sposób, jednocześnie podnosząc czerwone flagi wokół rzeczy, które mogą cię potknąć.
Trochę na moim tle
Pozwólcie, że podam wam kontekst. Założyłem rodzinną firmę fotograficzną prawie dwa lata temu. W pierwszym roku działalności udało mi się ją rozwinąć do tego stopnia, że stała się moją pracą na pół etatu. Na tym, drugim roku, rozwinąłem się do tego stopnia, że pracuję nad tym na pełny etat, mój narzeczony pracuje w tym niepełnym wymiarze godzin, a ja zatrudniam retuszera w niepełnym wymiarze godzin, aby pomóc w montażu.
Byli zajęci. Jednak daleko nam do bycia tak stabilnymi i pewnymi, jak bym chciał. Liczy się każdy dolar i każdego dnia trzeba żonglować kilkunastoma priorytetami w sposób zapewniający wykonanie pracy pszczoły robotnicy i rozważenie, zaplanowanie i zrealizowanie pomysłów z szerszej perspektywy (bez zamiaru kalamburów).
Jakie popełniłem błędy, których będziesz chciał uniknąć?
Patrząc wstecz na podjęte przeze mnie decyzje biznesowe, niektóre pomogły nam się rozwinąć (marketing niszowy, skupienie się na kanałach online, partnerstwa). Było też kilka decyzji, które podjąłem, co znacznie nas powstrzymało. To są te, którymi zamierzam się z wami podzielić, mając nadzieję, że unikniesz ich podczas swojej fotograficznej przygody.
Błąd nr 1 - słuchanie uznanych fotografów
Może to być kwestia sporna. Pozwólcie, że uściślę moje słowa - kiedy mówię „uznani profesjonaliści”, mam na myśli fotografów, którzy są w grze od ponad 10 lat, którzy byli w erze filmowej i którzy najprawdopodobniej zbudowali swój biznes, sprzedając duże odbitki, wynajmując studio i reklama w Yellow Pages, promując się poprzez partnerstwa branżowe.
Bardzo trudno mi było uzyskać od tych ludzi porady, które są istotne i sprawdzają się w dzisiejszym świecie biznesu. Kilka razy skorzystałem z ich rady i skierowałem swój biznes we wskazanym przez nich kierunku, żałowałem tego i musiałem zmienić te decyzje.
Wydaje mi się, że wielu uznanych profesjonalistów doświadczyło załamania biznesowego w ciągu ostatnich kilku lat. W rezultacie wielu zwróciło się do nauczania. Chodzi o to, że ich kryzys nastąpił głównie dlatego, że ich biznesy były zbudowane na zasadach, które wygasły. Jednak uczą dokładnie tych zasad i strategii nowe pokolenie aspirujących fotografów.
Nie mówię, że nie warto słuchać wszystkich uznanych profesjonalistów, oczywiście, że nie. Mówię, że osobiście powinienem był bardziej dyskretnie oceniać ich rady i odrzucić więcej z nich, zamiast ufać im na podstawie liczby lat spędzonych w grze.
Błąd nr 2 - nauka sprzedaży zajmuje zbyt dużo czasu
Kilka miesięcy temu w końcu przyznałem przed sobą, że jestem do dupy w sprzedaży twarzą w twarz.
Mam doświadczenie w marketingu, który był pomocny w tworzeniu strategii brandingowych i biznesowych, aby przyciągnąć klientów do stron internetowych i zapewnić im wspaniałe wrażenia, które, mam nadzieję, doprowadzą do sprzedaży. Ale ta umiejętność również stała się kulą podporą, ponieważ uzależniłem się od ludzi dokonujących zakupów online. Gdyby potencjalny klient zadzwonił z zamiarem zadania pytań (lub, nie daj Boże, rzucił mi wyzwanie w kwestii ceny), upadłbym.
Zdecydowałem, że nadszedł czas, aby wygodnie rozmawiać o cenach i nauczyć się formułować moją propozycję wartości w sposób, który przykuwa uwagę ludzi. Na końcu artykułu podzielę się niektórymi zasobami, które mi pomogły.
Nauka sprzedaży była ważna, ponieważ pomogła mi poczuć się komfortowo podczas rozmów telefonicznych z klientami. Zmieniło to moje spojrzenie na to, kim jestem, kiedy odbieram telefon - przeszedłem od faceta, który udziela informacji o naszych cenach, do faceta, który angażuje potencjalnych klientów w dialog mający na celu dostarczenie im maksymalnej możliwej wartości.
Błąd nr 3 - niedocenianie znaczenia obsługi klienta
Zacząłem od nastawienia „Jestem artystą. Jestem tutaj, aby tworzyć zdjęcia. Ludzie zatrudniają mnie do moich zdjęć, a nie do telefonu czy kartki, którą mógłbym im wysłać na Boże Narodzenie. ” Wierzyłem, że jeśli skupię się na tworzeniu świetnych zdjęć, to samo w sobie zapewni zadowolenie moich klientów. Prawie nie robiłem żadnych działań następczych przed zdjęciami i po nich, a dla moich klientów nie robiłem nic poza zdjęciami.
Zainspirowałem się do zmiany opinii na ten temat, kupując nowy laptop Apple. To był najmniejszy szczegół, który pstryknął dla mnie przełącznik - mała plastikowa zakładka, która znajduje się pod laptopem i ułatwia wyjmowanie go z pudełka. Jestem prawie pewien, że gdybym kupił komputer innej marki, musiałbym albo wcisnąć palce między urządzenie a pudełko, aby je podważyć, albo odwrócić całość do góry nogami i pozwolić, aby grawitacja wykonała pracę.
Nie tak z Apple. Wydawało się, że jest się zabranym w podróż, jeszcze przed włączeniem Maca. Uświadomiłam sobie, że fotograficzna podróż mojego klienta zaczyna się na długo przed naciśnięciem migawki.
Rozpakowywanie MacBooka
Jednym z priorytetów biznesowych było projektowanie i ciągłe ulepszanie doświadczeń naszych klientów na każdym etapie kontaktu z firmą. Chcę, aby ludzie poczuli się zanurzeni w doświadczeniu związanym z marką, które rozpoczyna się w momencie wejścia na stronę internetową i trwa długo po dostarczeniu zdjęć. Zwracam uwagę na takie rzeczy, jak:
- Czy wiedzą, jak się tu dostać?
- Czy wiedzą, gdzie zaparkować?
- Czy dostają podziękowanie?
- Jak wygląda opakowanie pendrive'a (na którym prezentowane są ich zdjęcia)?
- Czy zaskakuję ich nieoczekiwanymi podglądami, dając znać, że ich zdjęcia są już prawie gotowe?
Chcę, żeby czuli, że wszystko jest dla nich załatwione i bez względu na to, co pójdzie nie tak, nie muszą się tym martwić.
Błąd 4 - zapominanie o zimowym kryzysie
Nasza firma odnotowała niezły wzrost pod koniec zeszłego lata, a potem się zatrzymała. Nie mówię, że po prostu przestało rosnąć. Dosłownie wszystko się zatrzymało. Zapomniałem, że ludzie mogą nie być tak chętni do fotografowania w wietrzne, chłodne miesiące, jak podczas letnich upałów.
Przygotowanie się na zimowy kryzys pomoże ci uniknąć scenariusza, w którym dno wypadnie z twojego biznesu i będziesz musiał zawiesić aparat (i być może zbędne części ciała) na E-bay.
Błąd # 5 - zaniedbanie moich przyjaciół
Przez ostatnie dwa lata żyłem dość ascetycznie. Skupiłem się na biznesie. Usunąłem z mojego harmonogramu prawie wszystko, co nie było związane z biznesem. Prawie nie wyszedłem. W ogóle nie wydałem dużo pieniędzy na ubrania ani wyszukane jedzenie. Praca tygodniami bez dnia wolnego była normą.
To była świadoma decyzja i konieczna, bo chciałem szybko rozwijać biznes. Byłem tego głodny i wiedziałem, że jestem osobą, która nie jest zbyt dobra w robieniu wielu rzeczy naraz, więc nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby się rozpraszać… To oznaczało zrywanie więzi z większością mojego połowu - przyjaciół (wiesz, ludzi, których „znasz”, ale w rzeczywistości tak naprawdę nie) i nie spotykać się z moimi najlepszymi przyjaciółmi miesiącami i latami.
Nie żałuję tego, ale żałuję, że nie poradziłem sobie z tym lepiej. Dla niektórych osób w moim życiu, na których mi zależy, wypadłem z radaru. Po prostu bałem się, że będę mógł z nimi szczerze porozmawiać i powiedzieć im, że muszę zniknąć na chwilę, ponieważ muszę zrobić coś ważnego.
Podsumowując
Nie czuję się komfortowo będąc na stanowisku udzielania porad, ponieważ nie czuję, że jeszcze w pełni złamałem kod. Pod wieloma względami żyję snem, o którym nigdy nie myślałem, że jest możliwy. Jednak w kontekście tego, co jest możliwe jako kreatywny przedsiębiorca, nadal jestem bardzo początkującym.
Jednak są ludzie na tym świecie, którzy wielokrotnie tworzyli nowoczesne, odchudzone firmy, które przynoszą zdrowy zysk dzięki tworzeniu niesamowitych doświadczeń klientów. Pozwólcie, że zakończę, dzieląc się niektórymi zasobami, które uznałem za bezcenne:
Oto dwa zasoby, które pomogły mi wygodnie rozmawiać przez telefon z potencjalnymi klientami i radykalnie zwiększyć moją sprzedaż: Blog sprzedaży S. Anthony'ego Iannarino i seminarium internetowe Blake'a Dischera na temat negocjacji.
- Wszystko Google - Moz
- Sprzedaż - S. Anthony Iannarino Blog dotyczący sprzedaży
- Strategia - cykl życia Freda Destina
- Zaczynamy od małych rzeczy - Biblia Bootstrapera Setha Godina
- Modele biznesowe, wnioski z Doliny Krzemowej - Dave McClure
- Kick Up The Bum: Krótki przewodnik po dominacji nad światem (i dlaczego to dobrze)
Jeśli jesteś fotografem i już wyruszyłeś w swoją podróż do przedsiębiorczości, z chęcią posłucham o wyzwaniach, przed którymi się napotkasz.
- Kończy Ci się czas lub pieniądze?
- Nie jesteś pewien, kto jest Twoim rynkiem?
- Nie wiesz, od czego zacząć?
Są to normalne problemy, z którymi można się spotkać i są one w dużej mierze częścią podróży. Proszę podać szczegóły w komentarzach poniżej.
Od redakcji: oczywiście opinie wyrażone w tym artykule autora, oparte na jego doświadczeniu. Jeśli masz inne zdanie lub dodatkowe wskazówki do dodania, zrób to w sekcji komentarzy poniżej.
Steven McConnell jest przedsiębiorcą i fotografem z Sydney. Wraz ze swoją narzeczoną prowadzi dwa startupy - Steven & Irene Photography oraz Arielle Careers. Kiedy nie fotografuje, koncentruje się na umożliwieniu twórcom zarabiania na życie z robienia tego, co kochają. Możesz go spotkać w Google+.