Kiedy patrzę na moją kolekcję fotografii, moje ulubione są zawsze tymi, na które naprawdę musiałem pracować.
75% czasu fotografuję to, co jest przede mną, to, co jest, kiedy tam dotrę, i robię wszystko, co w mojej mocy, niezależnie od warunków pogodowych i światła. Ale pozostałe 25% dławię się zwykłym uporem, czyli innymi słowy, wytrwałością i cierpliwością.
Fala Ognia, Dolina Ognia
Niedawno byłem w Nevadzie w Valley of Fire State Park, gdzie zatrzymałem się w parku dla samochodów kempingowych, który był godzinę drogi od wejścia do parku. Spędziłem godziny na badaniu parku i dowiedziałem się o konkretnym miejscu, które chciałem sfotografować, zwanym „Fala Ognia”, którego nie było na mapach parku.
Jazda do początku szlaku zajęła około 1,5 godziny, a wędrówka tam kolejne pół godziny (w upale z pewnością wydawało się, że trwa dłużej). Kiedy tam dotarłem, światło było po prostu straszne. To był dzień szarego nieba. Miałem nadzieję, że w ostatniej chwili światło przebije się i da mi dramat, którego pragnąłem, ale tak się nie stało.
Co gorsza, była grupa nieuprzejmych fotografów, którzy również odkryli to miejsce. Zwykle okazuje się, że inni fotografowie pomagają sobie nawzajem, trzymają się z daleka i robią zdjęcia na zmianę. Ale nie ci ludzie. Celowo zostawiali torby i statywy na drodze do określonych punktów widzenia, gdy fotografowali z innego punktu widzenia, uniemożliwiając innym fotografom wykonanie zdjęcia. Byli wszyscy razem i wydaje mi się, że wyjechali z Las Vegas na jeden dzień, więc myślę, że czuli, że byli właścicielami strzału.
Po prostu nie było. Ale wytrwałem.
Kilka dni później spróbowałem ponownie. Kolejne 3 godziny jazdy w obie strony, kolejna opłata za wstęp do parku w wysokości 10 USD, kolejna wędrówka w jeszcze większym upale do miejsca, które już widziałem, ale tym razem było inaczej. Było tam kilku innych fotografów, ale byli to mili ludzie. Było jakieś cudowne światło, jakieś puszyste chmury i udało mi się zrobić zdjęcie.
Ding Darling Wildlife Refuge
Kiedy odwiedziłem Florydę, bardzo chciałem zrobić zdjęcia brodzących ptaków z odbiciami. To był jeden z wymarzonych obrazów, które zawsze chciałem zrobić - obraz, jaki miałem w głowie, zanim kiedykolwiek pojechałem na Florydę. W nadziei, że uda mi się zrobić zdjęcie, wypożyczyłem obiektyw specjalnie na tę okazję.
Najpierw wybrałem się pewnego popołudnia na wycieczkę do parku, żeby zbadać lokalizację i dowiedzieć się, gdzie mógłbym zrobić takie ujęcie. Znalazłem odcinek wody nieco osłonięty od wiatru, na którym kręciło się kilka ptaków i doszedłem do wniosku, że to dobry kandydat.
Następnego dnia wstałem na długo przed wschodem słońca i pojechałem do parku, aby być tam, gdy tylko otworzył się rano. Pojechałem podjazdem do miejsca, które wybrałem, wyjąłem sprzęt, ustawiłem się na brzegu i czekałem. Czekałem i czekałem i nic się nie stało. W końcu światło stało się jasne i zerwał się wiatr i nie było już możliwości wykonania zdjęcia, na którym mi zależało. Zacząłem robić inne obrazy, ale nie dostałem tego, którego naprawdę chciałem.
Więc wróciłem następnego ranka i zrobiłem to samo. Pojechałem na miejsce, wyjąłem mój sprzęt, usiadłem, czekałem i czekałem. Tym razem przyleciały ptaki, ale wiatr też i chociaż dostałem kilka ładnych zdjęć, nadal nie dostałem tego, o którym marzyłem.
Więc wytrwałem i poszedłem ponownie. Myślę, że człowiek, który rano otwiera bramę parku, zastanawiał się, dlaczego byłem tam pierwszą osobą trzy dni z rzędu. Ale trzeciego dnia, mojej czwartej wizyty, było tak spokojnie, jak tylko można. Światło było idealne. Siedziałem bez ruchu, czekając i czekając, a potem wypłata !! Dostałem trzy ptaki z doskonałymi odbiciami: warzęcha (taki obraz zawsze marzyłem), bocian i czapla.
Nigdy nie odniosłem większej korzyści z mojego uporu.
Plaża Bandon
Na Bandon Beach w Oregonie chciałem zrobić zdjęcie zachodzącego słońca za skałami. Na niebie był piękny kolor, ale gdy słońce zaczęło schodzić w kierunku horyzontu, zerwał się wiatr. Zrobiło się bardziej wietrznie i zimniej, a ja zostałem obrzucony piaskiem i przemoczony morską bryzgami, aż w końcu zostałem jedynym fotografem na plaży. Trzęsłem się z zimna, ale byłem zdeterminowany, by stworzyć taki obraz, jaki chciałem.
Użyłem filtra UV na mojej soczewce, aby chronić ją przed rozpryskami oceanu, które nasiąkły wszystko i dmuchającym piaskiem, który przypominał miotacz piasku. Dostawałem dziwny obraz, ale zawsze były zamglone wodą, solą i piaskiem. Odwróciłem obiektyw od wiatru najlepiej jak potrafiłem, zasłaniając go ciałem, wyczyściłem i szybko założyłem dekielek na obiektyw.
Potem wszystko ustawiłem dokładnie tak, jak chciałem, szybko zdjąłem pokrywkę obiektywu i zrobiłem zdjęcie. Następnie powtórzyłem cały proces z czyszczeniem filtra i szybkim zdjęciem dekielka obiektywu, aby zrobić zdjęcie. Wypłucz i powtórz - dosłownie!
W końcu, po około dwudziestu próbach, dostałem czysty strzał, dokładnie taki, jakiego chciałem, wykonany zaledwie kilka chwil, zanim byłoby za późno.
Czasami uzyskanie świetnego obrazu to czysty przypadek. Zwykle w każdej chwili możemy zrobić całkiem dobre zdjęcia, wykorzystując światło na naszą korzyść. Ale najczęściej zdarza mi się, że obrazy, które uderzyły go poza park, to te, nad którymi naprawdę pracowałem - kiedy wszystko planowałem, wytrwałem, wracając do miejsca raz po raz, i sprawdzałem moją cierpliwość, czekając na właściwe lekki i trwały bryzg morski, dmuchający piasek, mróz lub ugryzienia przez owady.
To są okazje, które przyniosły największe korzyści. Teraz, kiedy patrzę na moją kolekcję, są to obrazy, z których jestem najbardziej dumny.