Zanim Nasim i ja pojechaliśmy na Wyspy Owcze dwa miesiące temu, prognoza pogody przewidywała nieprzerwane opady deszczu i prawie 100% zachmurzenie przez całą dziesięciodniową podróż. Po przyjeździe sprawy nie wyglądały lepiej. Dziś deszcz. Jutro deszcz. Hej - tylko 70% szans na deszcz w niedzielę.
Okazuje się, że dokładne przewidywanie pogody na Wyspach Owczych (łańcuch wysp na północnym Atlantyku, mniej więcej między Norwegią a Islandią) to głupota. Dlatego miejscowi nazywają to „krajem być może”.
Dla naszych celów - oczywiście fotografii - szybko się o tym przekonaliśmy był czasami można było uzyskać dobre światło, ale zawsze wymagało to dużo czekania i nadziei. Z pewnością fotografom krajobrazu nie jest obca gra w czekanie, ale Wyspy Owcze przyspieszają, rzucając w ciebie podmuchy wiatru o prędkości 60 km / h i nagłe ulewy, gdy kulisz się w miejscu.
Kiedy jednak niebo się otworzy - coś, co ostatecznie wydarzyło się sześć z osiemnastu zachodów / wschodów słońca, które spędziliśmy na wyspach - sceneria jest niesamowita do fotografii. Musisz jednak działać szybko i znajdować się we właściwym miejscu, gotowym do robienia zdjęć w każdej chwili.
Było to bardziej prawdziwe niż kiedykolwiek podczas ostatniego wieczoru naszej podróży, kiedy popłynęliśmy promem na północną wyspę Kalsoy. Na tej wyspie jest trochę wędrówki, aby dotrzeć do wspaniałego miejsca do robienia zdjęć - słynnej latarni morskiej na najbardziej wysuniętym na północ krańcu (chociaż „sławna” jest spokrewniona z wyspą o populacji 76 osób; byliśmy tam jedynymi ludźmi o zachodzie słońca). .
Tego dnia pogoda nie była obiecująca. Padało od godzin, a niebo zasnuły chmury. Dla kontekstu, mniej niż dwie godziny przed dotarciem do latarni morskiej, uchwyciłem to poprawiające ujęcie:
Kiedy dotarliśmy na miejsce, było trochę lepiej. Chmury nadal dominowały na niebie, ale sporadyczne przerwy pozwalały na dotarcie do śladu światła słonecznego i koloru:
Ale takie przerwy zdarzały się rzadko, a pogoda wydawała się coraz gorsza. Zerwał się wiatr i wróżył zimno. Nasim i ja staliśmy przez ponad godzinę, opierając się plecami o najmniej wietrzną stronę latarni morskiej. W pewnym sensie było spokojnie i czekaliśmy na zmianę dzwoniąc do naszych rodzin w Stanach Zjednoczonych. (Wyspy Owcze mają niezwykłe pokrycie komórkowe, nawet w odizolowanych obszarach).
Potem zrobiło się ciemniej, a nawet zimniej, i nadciągnęło więcej chmur. Nie ma szans, żeby to zadziałało do fotografii. Żadne z nas nie powiedziało tego na głos, ale myślę, że oboje w tajemnicy mieliśmy nadzieję, że ten drugi powie to na dzień, abyśmy mogli wrócić do samochodu.
Kiedy stało się to absolutnie znikąd:
A dwie minuty później zaczęła się pojawiać tęcza:
Oboje weszliśmy w tryb pełnej euforii i paniki, który uwielbiają fotografowie krajobrazu. Nasim, z bezproblemową intuicją, zaczął latać swoim dronem na minutę przed pojawieniem się tęczy. Zacząłem przeglądać moją ulubioną mentalną listę kontrolną wszystkich łatwych sposobów, w jakie mogłem zawieść, zwłaszcza podczas wyścigu z czasem, zanim tęcza zniknie.
Na Wyspach Owczych największymi źródłami błędów w fotografii krajobrazowej są wiatr i deszcz. Jedna kropla wody w niewłaściwym miejscu na obiektywie, a być może zrujnowałeś swoje zdjęcie, nie zdając sobie z tego sprawy. Nieco niestabilna pozycja statywu, podmuch wiatru i najlepsze zdjęcie na świecie będą miały z bliska rozpraszające zygzakowate rozmycie.
Na przykład - pierwsze zdjęcie pełnej tęczy, które zrobiłem, ma kilkanaście poplamionych kropel deszczu rozrzuconych po całej kompozycji (są to kropelki wody, a nie drobinki kurzu na moim czujniku):
Co gorsza, nie mogłem znaleźć ściereczki do soczewek. Wydawało mi się, że oderwał się na wietrze (choć później znalazłem go w kieszeni, której rzadko używam). Na szczęście miałem zapasową ściereczkę do soczewek i chociaż nie jest tak chłonna jak zwykle, spełniła swoje zadanie.
Zdjęcie drugie:
Żadnych kropelek wody, dzięki Bogu. Gdyby tęcza wyblakła natychmiast po tym, to byłoby moje zdjęcie z portfolio z tamtego zachodu słońca. Ale nadal nie jest doskonały. Kompozycja jest trochę słaba. Na początek duża plama błota w środkowej części obrazu jest rozpraszająca i niepotrzebna. To samo dotyczy metalowego słupka ogrodzenia po prawej stronie; klonowanie w Photoshopie jest dość łatwe, ale zawsze wolę nie klonować rzeczy, jeśli mogę tego uniknąć.
Minutę i sekundę później przestawiłem statyw i znów skomponowałem. Nowa oprawa wykluczyła błoto i słupek ogrodzenia, z ogólnie lepszym pierwszym planem - bardziej geometrycznym (nawet z odrobiną linii wiodącej) i mniej rozpraszającymi. Tęcza również się poprawiła, z mniejszą przerwą na górze. Zrobiłem to zdjęcie, moje główne zdjęcie z portfolio tego wieczoru:
Trzykrotnie sprawdziłem to zdjęcie w terenie. Fotografowie często odradzają „brzęczenie” właśnie zrobionego zdjęcia - przeglądanie go w terenie - gdy warunki szybko się zmieniają. Mimo to uważam, że jest to przydatna część mojego procesu.
Gdyby nie brzęczenie, może nie zauważyłem kropelek wody na pierwszym zdjęciu, ani nieprecyzyjnego pierwszego planu na drugim. Za trzecim razem upewniłem się, że wszystko wygląda optymalnie, na wszelki wypadek wykonałem kilka zapasowych zdjęć i przeszedłem do kolejnego celu: zrobienia panoramy.
W wietrznych, deszczowych warunkach zrobienie udanej panoramy jest obarczone błędami. Jedna rozmazana ramka zakłóca zdjęcie. Za mało się nakładają, a obrazy mogą się nie łączyć. Nieprawidłowe ustawienia aparatu, a jedna strona panoramy może mieć poważne błędy w ekspozycji lub głębi ostrości.
Dlatego właśnie spróbowałem wykonać panoramę dopiero jako drugi, po tym, jak zrobiłem „łatwe” ujęcie z drogi. Ale też się udało. Jeśli korzystasz z komputera stacjonarnego lub laptopa, zalecamy kliknięcie, aby wyświetlić pełny rozmiar:
Późniejsze klatki panoramy zawierały kropelki wody, ale nie był to duży problem. Nakładałem na siebie każde zdjęcie bardziej niż zwykle i każda część krajobrazu wyszła poprawnie na przynajmniej jednym ze zdjęć. Obszary nieba z kroplami wody były wystarczająco łatwe do wyleczenia w Lightroomie.
I to jest cały proces!
W międzyczasie Nasim przez cały czas robił zdjęcia tęczy z drona i niektóre z nich wypadły niesamowicie dobrze. Wygląda na to, że wirniki drona chroniły kamerę przed wszelkimi kroplami wody i pomimo silnych podmuchów wiatru zdjęcia pozostawały całkowicie ostre (i co równie ważne, dron trzymał się kursu). Zrobił zdjęcie, gdy cały pierwszy plan się rozjaśnił, dając inny nastrój niż moje zdjęcia powyżej:
Szczerze mówiąc, latanie dronem przy takiej pogodzie było dość śmiałe. Stchórzyłem i trzymałem się fotografii naziemnej. Ale czasami warto trochę odwagi i na pewno opłaciło się tutaj Nasimowi. W międzyczasie mój gorączkowy pośpiech w zdobywaniu różnych kompozycji również się opłacił. Każdy z nas dostał zdjęcia, z których jesteśmy zadowoleni - być może najlepsze z wyjazdu, co mówi o czymś tak niesamowitym jak Wyspy Owcze.
Oto moje główne wnioski z tego doświadczenia:
- Nigdy nie licz na zachód słońca. Natura jest pełna niespodzianek, nawet w miejscach o mniej zmiennej pogodzie.
- Zwróć uwagę na zmieniające się warunki. Nasim wpadł na dobry pomysł, żeby zacząć latać dronem, kiedy to zrobił. Gdyby wystartował kilka minut później, po tym, jak tęcza już się zaczęła, jest duża szansa, że nie dostałby strzału.
- Rozpoznaj potencjalne źródła błędów. Na szczęście byłem w odpowiednim nastawieniu, aby pomyśleć o kropelkach wody na soczewce i naprawić je w terenie - ale tylko dlatego, że był to dziewiąty dzień wycieczki wypełnionej deszczem. Nie ważne co, pamiętaj Co mogłoby pójść źle i zrób, co możesz, aby to naprawić.
- Poruszaj się. Wielu fotografów pozostanie w miejscu, gdy warunki się poprawią, ale fotografia często wymaga bardziej aktywnego podejścia. Mój początkowy skład tęczy był w porządku, ale odrobina ruchu pozwoliła mi znacznie poprawić pierwszy plan.
- Nie bój się szympansa. Nawet jeśli czas jest dość krótki, warto przejrzeć swoje zdjęcia w terenie. Wiem, że nie wszyscy postępują zgodnie z tym samym procesem, ale dla mnie fotografia krajobrazu ma duży składnik rafinacja. Lubię patrzeć na zrobione przed chwilą zdjęcie, skanować w poszukiwaniu wad i poprawiać je w następnym ujęciu - a potem powtarzam.
Mam nadzieję, że podobał Ci się ten esej i zdjęcia, które otrzymaliśmy na Kalsoy. Jeśli masz jakieś pytania dotyczące procesu stojącego za tymi obrazami, daj mi znać w sekcji komentarzy poniżej!