Jak zamienić przydział wolontariusza w wakacje i bogatą okazję do robienia zdjęć

Anonim

Wpis gościnny autorstwa Roberta J. Manga.

Cele: wyjechać na fotograficzne rekolekcje w nowym i interesującym środowisku, poszerzyć portfolio fotograficzne, zostać wolontariuszem, podróżować, uczyć się języka i zanurzyć się w obcej kulturze.

Oto, jak zrobiłem to i nie tylko w zeszłym roku.

Cel

Wyzwaniem było połączenie trzech moich głównych zainteresowań - podróży i zanurzenia się w kulturze, fotografii i jazdy na rowerze - w jedno ogólne wydarzenie. Chciałem też dodać do tej listy możliwość wolontariatu. Ostatecznie osiągnąłem te cele w znacznie większym stopniu, niż to sobie wyobrażałem, a jako dodatkową korzyść mogłem przeznaczyć część kosztów na odliczenie od podatku!

Najpierw musiałem zdecydować, gdzie się udać. Nigdy nie podróżowałem po Ameryce Południowej i byłem w trakcie przyjmowania hiszpańskich uszkodzeń, więc Ameryka Południowa wydawała się logicznym wyborem. Następnie muszę znaleźć wolontariat i fotografię. Zrobiłem to, przechodząc do Idealist.org, gdzie po prostu szukałem wolontariuszy fotograficznych potrzebnych w Ameryce Południowej. Voila! Znalazłem kilka organizacji pozarządowych poszukujących fotografów do pomocy. Wybrałem jednego, Awamaki, który pracował w peruwiańskich Andach, pomagając miejscowym tkaczom utrzymać przy życiu ich starożytne rzemiosło tekstylne.

Następnym krokiem było znalezienie wycieczki rowerowej w tym samym regionie. To było proste i jest tematem innej historii…

Z moich sześciu tygodni dwa spędziłem na rowerze, a cztery były zaangażowane w pracę jako wolontariusz. Te cztery tygodnie okazały się niezwykle satysfakcjonujące.

Mieszka w Peru

Mieszkałem z lokalną peruwiańską rodziną w górskiej wiosce Ollantaytambo na wysokości 9200 stóp nad poziomem morza, w połowie drogi między Cuzco i Machu-Picchu. Mój „pobyt w domu” został zorganizowany przez sponsorującą organizację non-profit. Miałem własną sypialnię (na zdjęciu poniżej), która miała brudną i betonową podłogę i nie było ogrzewania, ale była (zwykle) energia elektryczna i zawsze gotowy zapas przegotowanej wody do picia.

Jedzenie było dobre, jeśli nie sycące, i było dużo koców, aby mnie ogrzać. Prysznic był trochę ryzykowny, biorąc pod uwagę odsłonięte 220-watowe okablowanie elementu grzejnego, ale zdecydowałem, że wstrząs elektryczny z samego rana to tylko sztuczka, która mnie obudzi; jednak mój prysznic zaczął być nieco rzadszy.

Dni składające się na te cztery tygodnie były proste i bardzo przyjemne. Po śniadaniu z rodziną goszczącą brałem codzienną lekcję hiszpańskiego w mieście, a potem zwykle jadłem obiad w domu. Każdego dnia podczas mojego 20-minutowego spaceru do miasta był niesamowity widok, który warto było uwiecznić. Nigdy nie byłem bez aparatu.

Popołudnia albo pracowałem z organizacją pozarządową nad konkretnym zadaniem fotograficznym, na przykład robiąc portrety tkaczy, albo po prostu wędrując po wiosce, uwieczniając niekończące się uliczne widoki.

Po obiedzie wieczory spędzałem zwykle na pracy nad zdjęciami na laptopie. Czasami udałem się na krótkie wycieczki, odwiedzając inne wioski, ruiny i zabytki w całej Świętej Dolinie.

Festiwale i targi były szczególnie bogate w możliwości robienia zdjęć. (zdjęcie 8 i 9)

Spłata

Spędzenie czterech tygodni w jednej wiosce pozwoliło mi zanurzyć się w codziennych zajęciach w okolicy; Udało mi się zwolnić i uchwycić obrazy, których dzienni turyści nigdy nie mogli zobaczyć. Zawsze jeździłem na wycieczki, które były bardziej „głębokie vs. szerokie”, ale to przenosiło tę filozofię na nowy poziom i nie mogę powiedzieć wystarczająco dużo o korzyściach. Życie w warunkach prawdopodobnie trzeciego świata przez miesiąc z pewnością wiązało się z wyzwaniami. Intelektualnie możemy powiedzieć, że rozumiemy, jak to jest żyć w ten sposób, ale zrobienie tego z pewnością zmieniło moją perspektywę. Nigdy więcej nie będę uważał „ciepłej wody na żądanie” za coś oczywistego.

Fotografowanie ludzi na co dzień może być czasami delikatne.

Pytanie o pozwolenie w ich języku jest koniecznością. W większości przypadków nie jest to prawdziwy problem, ale często ludzie będą prosić o pieniądze, więc znajomość „aktualnego kursu” pozwoli Ci zaoszczędzić wiele niewygodnych chwil. W Peru obecny kurs wynosił około 1 Nuevo Sole, czyli około 0,33 USD. Zawsze nosiłam małe drobiazgi dla dzieci (nigdy słodyczy, ponieważ nie mają fluoryzowanej wody i nie mają dostępu do wysokiej jakości opieki dentystycznej).

Czasami ktoś po prostu mówił „Nie”, więc po powiedzeniu „Lo siento” (przepraszam), szedłem dalej.

Planowanie podróży

Planowanie i realizacja tego rodzaju podróży jest zaskakująco łatwa. Jeśli wyeliminujesz część rowerową, która miała swój własny zestaw komplikacji, ciekawszą, bo przywiozłem własny rower, to reszta jest prosta. Decyzja o tym, jaki sprzęt fotograficzny przywieźć, była jedną z najtrudniejszych decyzji. Skończyło się na tym, że przyniosłem mój Canon 40D, trzy soczewki (11-17, 17-85 i 70-300), statyw, reflektor 5-1 (co okazało się nieocenione, biorąc pod uwagę, że na wysokości 11000 stóp kontrast między płonącym słońcem) i kruczoczarne cienie utrudniały robienie portretów) oraz błysk. Oraz wszystkie inne elementy, takie jak dodatkowa bateria, ładowarki, zwolnienie kabla itp.

W zeszłym roku przeszedłem na wcześniejszą emeryturę, więc znalezienie czasu nie stanowiło problemu, a moja żona całkowicie popiera moją potrzebę wyjazdu na przygodę. Finansowo, choć nie była to najtańsza wycieczka, jaką można było zrobić, była bardzo przystępna. Organizacja pozarządowa, z którą pracowałem, była również zarejestrowana w USA, więc wszystko, co było związane z wyjazdem, było odpisane od podatku w ramach datku na cele charytatywne. Nie jestem ekspertem podatkowym, mój doradca powiedział, że podejście byłoby lepsze niż potraktowanie tego jako wydatku biznesowego.

Peru to niezwykle niedrogie miejsce do odwiedzenia, szczególnie jeśli jesteś poza szlakiem turystycznym. Mój pokój i wyżywienie kosztowały około 500 dolarów miesięcznie. Opłata za przelot wynosiła około 1000 USD. Wszystko, na co pozostało do wydania, to wydatki uboczne, takie jak taksówki (bardzo tanie), opłaty za wstęp do niektórych ruin, sporadyczne posiłki na mieście i różne przedmioty codziennego użytku.

Nie wahaj się zadawać konkretnych pytań, jak to zrobić, w komentarzach poniżej lub za pośrednictwem strony kontaktowej na moim blogu My Photo. Kiedy byłem w Peru, prowadziłem blog podróżniczy, który podkreślał niektóre z moich codziennych doświadczeń, z naciskiem na proste zdjęcia zrobione w ciągu dnia. Więcej zdjęć z wyprawy znajduje się w mojej kolekcji Flickr Peru.

Robert J. Mang jest fotografem mieszkającym w Santa Fe w Nowym Meksyku. Odwiedź go na jego blogu fotograficznym i blogu podróżniczym.