Marketing online dla fotografów: lekcje, za które zapłaciłem

Anonim

Wpis gościnny autorstwa Kristen Simental

Zdjęcie: Stian Eikeland

Kiedy postanowiłem poważnie podejść do marketingu, poszukałem informacji i uznałem, że najlepszym rozwiązaniem jest marketing online. W porządku, widziałem to wszyscy inni robił to. W ciągu roku myślałem, że płacę za reklamę, ale tak naprawdę kupowałem edukację.

Szybko umieściłem informacje o mojej firmie w każdym katalogu fotografów i ślubów; od wielkich nazwisk po dziesiątki małych facetów. Zapłaciłem za umieszczenie na liście The Knot, Wedding Wire, WedPlan i SnapKnot. Zapłaciłem też za reklamy na Facebooku. Wrzuciłem zdjęcia i napisałem uroczą biografię. Byłem w każdej sieci społecznościowej, o której możesz pomyśleć, i podjąłem uczciwą próbę, aby wszystkie były aktualne. Czułem, że wreszcie robię coś dobrze. Byłem poważny, zorganizowany i wydawałem pieniądze. Co mogłoby pójść źle?

Minęły miesiące i moje zainteresowanie tymi witrynami zaczęło słabnąć, ponieważ nic się nie działo. Jeśli to zbudujesz, przyjdą, prawda? Cóż, zbudowałem go, ale nie przyszedł.

Moim największym błędem było myślenie, że umiem sprzedawać. Nie poszedłem z tego powodu do szkoły i szczerze mówiąc, nigdy wcześniej tego nie robiłem. Po prostu kopiowałem to, co robili inni. Jak to się mogło nie udać? Czy ktoś nie wylądowałby przypadkowo na mojej stronie profilowej, nie zobaczyłby mojej pracy, nie wściekłby się z podekscytowania i nie od razu do mnie zadzwonił? Okazuje się, że to nie działa w ten sposób.

Zacząłem czytać książki o sprzedawaniu siebie i wszyscy mówili to samo: Twój najlepszy biznes pochodzi z poleceń, Twoi najlepsi klienci to Twoi obecni klienci. Słyszałem to już wcześniej, ale nie żyłem tym. Kiedy jednak o tym pomyślałem, to była prawda: moja najlepsza sprawa zrobił zawsze pochodzą z poleceń i chociaż byłem świetny w obsłudze klienta, nie sprawiałem, by moi klienci czuli się jak gwiazdy rocka, którymi są. Byłem tak skupiony na szukaniu nowych klientów, że nie dbałem o tych, których miałem… przynajmniej nie tak dobrze, jak mogłem.

Moim drugim największym błędem było myślenie, że klienci będą do mnie przychodzić. Jeśli odwiedzisz te witryny z katalogu, przekonasz się, że są tak samo przytłaczające, jak ja. Tysiące fotografów ma nadzieję, że to samo, co Ty: panna młoda zobaczy twoją stronę, natychmiast cię kocha, odbiera telefon, zostajesz zatrudniony, wszystko jest w porządku ze światem. Problem polega na tym, że katalogi dostawców działają dla tych, którzy mogą sobie pozwolić na umieszczenie swoich profili na górze listy. Jeśli dopiero zaczynasz, nie możesz się doczekać podjęcia pracy, co oznacza, że ​​chcesz ponieść kilka ofiar finansowych, przekonany, że skoro wszyscy to robią, to musieć pracować. W każdym innym przypadku Twoja praca z pewnością przemówi sama za siebie, ale kiedy zostanie zmieszana z 10 000 innych fotografów szalonych za tymi samymi potencjalnymi klientami, zostanie zjedzona lub zjedzona. To przesycony rynek, a ty stajesz się przysłowiową igłą w stogu siana.

Stało się jasne, że te witryny z katalogami zarabiają pieniądze dzięki reklamom, sprzedaży planów wyższego poziomu dostawcom i zachęcaniu do kupowania większej liczby ich usług. Jest zrozumiałe, że jeśli znajdujesz się na najniższym szczeblu, potencjalni klienci przyciągają mniej uwagi - jeśli mogą Cię znaleźć. Co więcej, jeśli jesteś w stanie kupić plany na najwyższym poziomie, oznacza to, że już zarabiasz pieniądze, aby sobie na to pozwolić. A kiedy w końcu zapłacisz za najwyższy poziom… zgadnij co? Nie jesteś sam. Więc co robi reszta z nas? Trzymamy kciuki?

Wydaje się, że system marketingu online karmi się nowicjuszami, takimi jak ja, którzy chętnie oferują się w ogromnym, ciemnym morzu zapomnienia. Skończyło się na tym, że kosztowało mnie to tysiące dolarów, które mogłem włożyć z powrotem do mojej firmy w postaci nowego sprzętu lub hej… co powiesz na nowe buty?

Czy to oznacza, że ​​te witryny są bezwartościowe? Tylko dlatego, że nie zadziałały dla mnie, nie oznacza, że ​​nie zadziałają dla Ciebie, ale nie polecam rozrzedzania się tak, jak to zrobiłem. Wybierz jeden lub dwa katalogi, które szanujesz, i przeprowadź swoje badania. Szczególnie podobają mi się te stworzone dla i przez fotografów. Musisz także zdać sobie sprawę, że nie możesz po prostu przesłać kilku zdjęć, napisać uroczego biografii i odejść. Dostajesz to, co w to włożysz. Aktualizuj je, informuj o tym swoją sieć, oferuj okazje, daj z siebie wszystko. Jednocześnie, jeśli dopiero zaczynasz, nie możesz oczekiwać, że będziesz konkurować z fotografami XYZ, którzy działają na rynku od 10 lat, mają ogromne portfolio i mają pieniądze na reklamę. Budując swoją drogę do tego momentu, traktuj swoich klientów jak Kings and Queens, ale nie rób tego, ponieważ chcesz od nich więcej klientów. Zrób to, ponieważ jako płacący klienci, którzy wybrali Cię spośród tysięcy, zasługują na to.

Ilekroć czegoś próbuję i zawodzę, zadaję sobie pytanie:Co mogłem zrobić lepiej? W tym przypadku całą swoją wiarę w reklamę internetową, a mniej w siebie. Nie zapominaj, że jest to branża usługowa, a najlepszą formą reklamy jest taka, za którą nie płacisz gotówką.

Kristen Simental jest fotografką ślubną i portretową z Los Angeles. Możesz śledzić ją na Twitterze @ksphotos i Facebooku