Robię dużo naprawdę okropnych zdjęć. To dziwne, prawda? Ale ja tak. Tysiące z nich każdego roku i to jest dla mnie całkowicie w porządku.
Wiem, że większość (nawet wszystkie) z tych naprawdę okropnych, źle skomponowanych, wyeksponowanych lub skupionych ujęć to po prostu ćwiczenie. Są ćwiczeniem dla następnego obrazu, następnego i następnego, każdego budynku, dopóki nie znajdę tego jednego opiekuna w długim szeregu zmarnowanych pikseli i ogólnie więcej strażników pod koniec dnia.
Przewijając katalog Lightrooma w poszukiwaniu obrazów towarzyszących temu utworowi, znalazłem na moich nieedytowanych zdjęciach wiele podobnych do siebie. Kiedy edytuję, przewijam je pojedynczo. Niektóre są usuwane od razu, ponieważ są nieostre (nieostre) lub ekspozycja jest zbyt daleko od kreski. Inne są usuwane, ponieważ kompozycja była wyraźnie błędna, niezrównoważona lub niezręczna. Często się zastanawiam: „Co ja sobie myślałem?”

Czasami znalezienie tego, którego szukasz, wymaga wielu zdjęć. Kręciłem zachód słońca na wyspie Chiloe w Chile iw końcu znalazłem dwa, które wykonały ostatnie cięcie (poniżej).
Przez większość czasu odpowiedź na to pytanie jest taka, że w ogóle nie myślałem. Znalazłem temat, który mnie zaintrygował, zacząłem robić zdjęcia i pomyślałem, że jeszcze nie weszła do tego równania. Przewiń kilka obrazów w dalszej części serii i sprawy zaczną się układać. Elementy rozpraszające uwagę po kolei znikają z obrazu. Ekspozycja i ostrość są korygowane, a gdy pojawia się ostatnie zdjęcie z serii, jest przyzwoite technicznie, a może nawet dobre zdjęcie.

Strzelanie z okna małego samolotu lecącego nisko nad przybrzeżnymi błotami Cook Inlet na Alasce utrudniało zbadanie jednego widoku. Ale kiedy wykonałem kilka pierwszych zdjęć, wyczułem to, czego szukam, a kiedy kilka chwil później pojawiło się to w moim wizjerze, byłem na to gotowy.
Te pierwsze ujęcia to szkice i zdarzają się, gdy mój umysł jest nadal w grze, zbyt niedojrzały, by rozpoznać scenę, jaka powinna być. W końcu, gdy dostosowuję się do chwili, scena ewoluuje i dojrzewa, gdy zaczynam rozpoznawać, co powinno, a czego nie powinno być na obrazie.
Wolność cyfrowa
W przypadku cyfrowych aparatów fotograficznych nie ma nic złego w takiej scenie. Piksele są darmowe i możemy strzelać i kręcić, aż bolą nas palce lub zrobimy odpowiednie zdjęcie. Jednak kiedy kręcę film (w to wierzę lub nie, nadal to robię), nie ma takiego luksusu. Za każdym razem, gdy zwalniam migawkę, płacę kilka dolarów opłaty za film, przetwarzanie i skanowanie. Gdybym robił zdjęcia aparatem na kliszę tak, jak robię to cyfrowo, załamałbym się w ciągu miesiąca.

Ta kontrastująca scena z Brooks Range sprawiła, że znalezienie odpowiedniej ekspozycji i kompozycji było wyzwaniem. Wiele zdjęć później zdecydowałem się na ten. Nadal uważam, że mogłem zrobić lepiej.
Zamiast tego podczas kręcenia filmu jestem zmuszony robić te szkicowe obrazy w mojej głowie i w wizjerze. Reguluję wysokość statywu, przesuwam się cal do przodu i do tyłu, ustawiam ostrość i ponownie ustawiam ostrość i patrzę na światłomierz jak jastrząb. Następnie, gdy jestem pewien, że mam to, czego potrzebuję, klikam migawkę i trzymam kciuki, że dobrze się zgadzam.

Powyżej znajduje się tylko niewielka liczba wstępnych zdjęć wymaganych do tego ostatniego ujęcia. W pewnym momencie nawet wyszedłem z tego miejsca, myśląc, że to uchwyciłem. Kiedy po 10 minutach zdałem sobie sprawę, że nadal można to poprawić, pobiegłem z powrotem, ponownie znalazłem to miejsce i wykonałem obraz, który powinienem był zrobić za pierwszym razem. Moi klienci byli mniej niż zadowoleni. (Arctic National Wildlife Refuge, Alaska).
Niezależnie od tego, czy tworzysz obrazy szkicu jako plik cyfrowy, czy jako plik mentalny, wynik jest taki sam. Te wstępne ramy są po prostu przygotowawcze. Obejmuj ich, ale co najważniejsze, nie zatrzymuj się na pierwszym, drugim, a nawet trzecim ujęciu. Kontynuuj zgłębianie tematu, a być może znajdziesz coś, czego się nie spodziewałeś.

Często zdarza mi się bawić zarówno kompozycjami pionowymi, jak i poziomymi, kiedy szkicuję drogę do ostatecznej kompozycji. W tym przypadku poziomy. (Chilijska Patagonia).
Odkrywanie
Kilka lat temu zbliżałem się do końca dziesięciodniowego spływu kajakiem po pustyni w Gates of the Arctic National Park w pasmach Brooks na północy Alaski. Byłem przewodnikiem, więc najbardziej zależało mi na zapewnieniu moim klientom bezpieczeństwa, ciepła, dobrego odżywienia i pomaganiu im w robieniu własnych zdjęć. Moja fotografia zajęła tylne miejsce. Ale po obiedzie, kiedy moi klienci udawali się do swoich namiotów w tundrze, często wychodziłem z aparatem i statywem. Tego wieczoru, gdy wyprawa dobiegała końca, wszedłem po żwirowej belce z dala od obozu. Była połowa sierpnia i po raz pierwszy od miesięcy słońce, przez godzinę lub dwie każdej nocy, faktycznie zachodziło poniżej otaczających nas gór.
Rzeka płynęła łagodnym karabinem, omywając kamienie z uciszającym dźwiękiem, który uciszał moje myśli równie szybko, jak bibliotekarka z palcem przy ustach. Gdy słońce zanurkowało długo w stronę gór, światło stawało się coraz słodsze, oświetlało tundrę i góry światłem tak pięknym, że z trudem mogłem na nie patrzeć.

Chociaż kilka zdjęć, które zrobiłem w miarę upływu czasu, jest dobrych, co ważniejsze, pozwoliły mi poczuć się komfortowo i zaangażować się w zmieniającą się scenerię.
Powoli i zajęło mi to dużo czasu, zacząłem robić obrazy. Przez chwilę pozwalam sobie bawić się krajobrazem, robiąc zdjęcia tu i tam, wskazując w tę i tamtą stronę. Zrobiłem zdjęcia dopływu rzeki przepływającej przez skały, krętych, przeciętych żwirowych brzegów, śladów niedźwiedzi i turzyc rosnących wzdłuż cichych brzegów. Niektóre z tych zdjęć są przyzwoite, nawet dobre, ale wciąż gdzieś mnie prowadziły. W końcu znalazłem się przy głównym biegu rzeki, gdy słońce miało zniknąć za zarysowanymi sylwetkami górami. Tam, po godzinie lub więcej zabawy, znalazłem obraz, który odważyłem się zrobić z obozu.
Be There-There
Dobrze zrozumiałem, bo tam byłem. Nie istniałem tylko z aparatem w dłoni, martwiłem się o przysłony i czułości ISO. Byłem obecny, ponieważ wszystkie te poprzednie zdjęcia z ostatnich godzin pozwoliły mi odłożyć na bok techniczne zmartwienia i pozwoliły skupić się na danej scenie - jej odczuciu, sposobie, w jaki bryza poruszyła powierzchnię cichej zaścianki, szum wody uderzającej o kamień i sposób, w jaki brzeg rzeki wędrował w stronę zachodzącego słońca.
Wszystkie te szkicowe obrazy nie tylko pozwoliły mi skupić się na scenie tak, jak powinna, ale dały mi dostęp do momentu, w którym tego potrzebowałem.
Jak widać, doskonalenie ekspozycji i ostrości to tylko część tego, co oznacza praca nad zdjęciami próbnymi. Te wstępne obrazy pozwalają twojemu umysłowi uciec od wszystkich innych rzeczy i skoncentrować się na tym, co ważne. Podobnie jak ja, skończysz z wieloma okropnymi zdjęciami, ale czasami prowadzą one do czegoś znaczącego.